Moja ciekawość tym razem przywiodła mnie do półki z książkami o domowych sposobach pielęgnacji ciała. I tak oto „Sekrety urody babuszki” zostały przeze mnie przeczytane.
To blog, na którym znajdziecie recenzje książek, które pochłonęły mnie bez reszty, a także tych, które nie do końca przypadły mi do gustu. Zapraszam też do moich wyzwań.
Moja ciekawość tym razem przywiodła mnie do półki z książkami o domowych sposobach pielęgnacji ciała. I tak oto „Sekrety urody babuszki” zostały przeze mnie przeczytane.
„Sekrety urody Koreanek” – wypożyczając tę książkę z biblioteki, spodziewałam się raczej przewodnika po cudownych specyfikach i tajemnych miksturach, które w magiczny sposób działają na cerę, rozjaśniając ją i wypełniając wszystkie zmarszczki, przy okazji pozbywając się wszelkich niedoskonałości. No ale pomyliłam się.
Sibo – był czas, że podejrzewałam u siebie tego jegomościa. Myliłam się, ale w mojej rodzinie na pewno były przypadki tej choroby, choć nie zostały poprawnie zdiagnozowane.
Katarzyna Miller – już kiedyś czytałam jakąś jej książkę. Nie pamiętam dokładnie tytułu. To nieistotne, bo zawsze mogę zerknąć na swoją wirtualną półkę książek przeczytanych. Ale teraz już nie będzie tak kolorowo…
Głupiec – to najważniejsza karta tarota. Kolorowo ubrany błazen, który beztrosko i z uśmiechem na twarzy zmierza prosto w przepaść, jakby nie zdawał sobie z tego w ogóle sprawy. W jego ręku znajduje się krzywy kij, na końcu którego zawieszony jest dziurawy tobołek. To symbol początku i końca drogi duchowej. Głupi czy po prostu wolny? To koniec czy właściwie nowy początek?
Moja ciekawość tym razem przywiodła mnie do półki z książkami o domowych sposobach pielęgnacji ciała. I tak oto „Sekrety urody babuszki” zo...