„Bezdzietne z wyboru” – nie mogłam przejść obojętnie koło takiego tytułu. Czytałyście już?
Już na wstępie pojawia się kilka kontrowersyjnych pytań, wszak książkę o kobietach bezdzietnych „śmiała” napisać kobieta będąca szczęśliwą matką dwójki dzieci. Ja też jestem matką. Też szczęśliwą. Moje dzieci to mój największy skarb, choć mam prawo czasami mieć ich dość i być nimi zmęczona. Mam prawo chcieć pobyć czasami bez nich. Mam prawo się wyspać, wypocząć i nie gotować dziś obiadu, ani nie robić codziennie prania. Mam też prawo o tym głośno mówić, czy komuś się to podoba, czy nie.
Jako matka nie oceniam innych kobiet i nie analizuję, dlaczego mają albo nie mają dzieci. Dlaczego nie chcą albo chcą je mieć. Jestem daleka od takich ocen, ponieważ sama sobie tego nie życzę. Jestem w stanie zrozumieć kobiety, które otwarcie mówią, że nie chcą mieć potomstwa i respektuję ich prawo do tego. Sama znam wiele bardzo szczęśliwych, choć bezdzietnych małżeństw. Znam też kobiety, które rozpaczliwie chcą mieć dzieci, a nie mogą. Jedyne co mogę zrobić, to trzymać mocno kciuki, by im się udało. Nie wtrącam się w tak intymne sprawy innych kobiet i uważam, że ani mężczyźni, ani kościół, ani tym bardziej społeczeństwo nie powinno tego robić. Każda kobieta ma prawo decydować o tym, czy chce mieć dzieci, czy nie. A jeśli wszyscy tak lamentują nad ujemnym przyrostem naturalnym, to może czas wprowadzić prawdziwą politykę prorodzinną w naszym kraju oraz zadbać o to, by kobieta decydująca się na urodzenie dziecka, miała wszelkie należące się jej prawa, w tym do aborcji, jeśli płód byłby obarczony poważnymi chorobami, w tym również do normalnej, bezpłatnej opieki medycznej przez okres trwania całej ciąży i połogu. I uwierzcie mi na słowo, że ja doskonale wiem, o czym mówię.
Przeczytałam „Bezdzietne z wyboru” z wypiekami na twarzy i od teraz jestem fanką autorki. Na pewno przeczytam wszystkie jej książki. Temat bezdzietności z wyboru jest bardzo złożony, a tutaj pokazany z wielu różnych stron. Momentami rozpościerała się w mojej wyobraźni katastroficzna wizja wywołana przemyśleniami bezdzietnych. Ale spokojnie, nie dajmy się zwariować. Ja jestem optymistką, moja szklanka jest zawsze do połowy pełna. Wierzę, że moje dzieci będą również miały szczęśliwe życie. Cieszę się, że przeczytałam tę książkę, bo poznałam też argumenty tej drugiej strony. Dla mnie to wartość dodana.
Informacje o książce:
Tytuł: Bezdzietne z wyboru
Autor: Justyna Dżbik-Kluge
Wydawca: WAB
Rok wydania: 2023
Ilość stron: 284
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz