Po książki autorstwa Katarzyny Bondy wciąż sięgam z zaciekawieniem, zapewne dlatego, że wciąż niewiele ich przeczytałam. Jednak kiedy patrzę na te opasłe tomiska to wiem, że fabuła będzie miała całe mnóstwo wątków pobocznych i jeszcze więcej postaci mniej lub bardziej ważnych w całej sprawie. Nie do końca to lubię w kryminałach. Jednak nie można odmówić Bondzie tego, że pisze ciekawie, trzyma w napięciu i szczegóły zbrodni ma dopracowane do perfekcji.
W starej, zabytkowej kamienicy Kaiserhof na Śląsku zostają znalezione zwłoki mężczyzny w średnim wieku. Szybko okazuje się, że denatem jest Johann Schmidt - śmieciowy baron, którego firma warta jest miliony. Z uwagi na okoliczności, podinspektor Szerszeń bardzo szybko skłania się ku temu, że zabójstwa dokonano w ramach porachunków biznesowych. Wiadomo bowiem, że Schmidt miał wielu wrogów i wielu chciało jego śmierci.
W międzyczasie poznajemy jego życie osobiste - żonę Klaudię pracującą na etacie pielęgniarki, pasierbicę Magdę niezaradną życiowo, a także panią seksuolog, która odegrała w życiu Schmidta niemałą rolę. Jednym słowem - wiele wątków pobocznych.
W śledztwie pomaga znany ze "Sprawy Niny Frank" profiler Hubert Meyer oraz młoda, atrakcyjna pani prokurator Weronika Rudy, która także skrywa tajemnicę z przeszłości. Wątek obyczajowy mocno rozwinięty, ale dobrze dopasowany do całości, co bardzo mi się podobało.
Zaskoczyło mnie zakończenie i to nie chodzi o samo rozwikłanie zagadki kryminalnej, co epilog. Dopiero w nim tak naprawdę poznajemy całą prawdę, dlatego warto przebrnąć do końca tej zawikłanej historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz