Beata Pawlikowska - nigdy za nią nie przepadałam, nie śledziłam jej bloga, wywiadów, wpisów na portalach społecznościowych itd. Co jakiś czas jednak systematycznie sięgam po jej książki i to zupełnie przypadkowe tytuły, to, co akurat teraz mnie interesuje. Muszę przyznać dość niechętnie, że wówczas ta lektura pochłania mnie do reszty. Czytam ją od deski do deski i jeszcze nigdy nie byłam rozczarowana. "Największe kłamstwa naszej cywilizacji" również mnie nie zawiodły.
Beata Pawlikowska to bez wątpienia inteligentna kobieta, która ma czytelnikowi wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia. Jednakże mnie razi to, że w jej dorobku można znaleźć tak wiele różnych pozycji, że aż człowiek zaczyna się zastanawiać czy skala pomiaru ilorazu inteligencji może być tak duża, by uwzględnić wynik pani Beaty. Serio, przecież wychodzi na to, że ona zna się na wszystkim.
Sama Pawlikowska mówi o sobie, że zna się jedynie na swoim życiu, a jej publikacje są zbiorem jej doświadczeń, przemyśleń, wyciągniętych wniosków. Takie właśnie miałam wrażenie czytając "Największe kłamstwa naszej cywilizacji". Niejednokrotnie autorka podkreśla, że kiedyś sama była w błędzie, kiedyś sama nie czytała etykiet, nie zwracała uwagi na składniki produktów, które kupuje i spożywa każdego dnia. To ważne dla mnie jako czytelnika, bo dzięki temu autorka staje się dla mnie bardziej przyjazna.
"Największe kłamstwa naszej cywilizacji" to powinna być pozycja obowiązkowa. Ja wiem, że obecnie jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, co nam szkodzi i czego powinniśmy unikać. Wciąż jeszcze bardzo często idziemy na łatwiznę i kupujemy gotowe produkty, które nafaszerowane są chemią. Jednak wydaje mi się, że bardzo wielu z nas czyta etykiety, sprawdza składy, wybiera mniejsze zło. To nie średniowiecze, mamy świadomość, że żywność nam oferowana w sklepach jest w wielu przypadkach wręcz chorobotwórcza dla nas, zabójcza dla komórek naszego organizmu.
Sama dowiedziałam się z tej książki wielu mądrych rzeczy, jeszcze kilka następnych przypomniałam sobie, więc ja skorzystałam na tej lekturze. Myślę, że wiedza o szkodliwych składnikach produktów spożywczych takich, jak: glutaminian sodu, syrop glukozowo-fruktozowy, a nawet prawda o suplementach diety, kremach z filtrem czy produktach zwierzęcych nikomu nie zaszkodzi, a może jedynie ponownie zwrócić naszą uwagę na to, co jemy i czym karmimy nasze dzieci.
Momentami jednak można odnieść wrażenie, że autorka trochę przesadza, demonizuje, wyolbrzymia. Być może tak właśnie myśli. Jednak nie da się żyć tak, by mieć własny ogródek z ekologicznymi warzywami i owocami, hodować własne zioła i przyprawy, a najlepiej jeszcze zwierzęta, które z przyjemnością będą oddawały nam swoje "produkty" typu jajka czy mleko. Ja mieszkam w mieście, nie mam działki, nie mam gdzie sadzić własnych warzyw i owoców. Chodzę do sklepu i je kupuję. Nie pytam sprzedawcy skąd je ma i jak zostały wyprodukowane, bo i tak raczej prawdy bym nie usłyszała. Nie popadajmy ze skrajności w skrajność i nie dajmy się zwariować.
Informacje o książce:
Tytuł: Największe kłamstwa naszej cywilizacji
Autor: Beata Pawlikowska
Wydawca: Burda
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 359
Gdybyście chcieli sprawdzić, jak idzie mi w wyzwaniu książkowym "Przeczytam 52 książki w rok", to zapraszam w link poniżej:
https://milionyliter.blogspot.com/2018/01/wyzwanie-ksiazkowe-przeczytam-52.html
https://milionyliter.blogspot.com/2018/01/wyzwanie-ksiazkowe-przeczytam-52.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz