"Na oczach wszystkich" to porządny kawał reportażu o kobiecie, która przeżyła piekło. Jej oprawcą był własny mąż, ojciec dwójki ich dzieci. Czy to mogło wydarzyć się naprawdę? Tak, to się naprawdę wydarzyło!
Katarzyna Włodkowska podjęła się napisania bardzo trudnego reportażu o Ewie, która przez dwa lata była przetrzymywana w piwnicy przez własnego męża. Na oczach starszej córki była przez niego gwałcona, jak również przez jego braci. Karmiona była chlebem z wodą z metalowej miski dla psa. Była bita, poniżana, zastraszana. Czy mąż żonie ma prawo zgotować taki los?
Wielokrotnie pada pytanie o to, dlaczego Ewa nie uciekła? Ja sama jestem matką i ja znam odpowiedź na to pytanie. Nawet w sytuacji zagrożenia własnego życia, żadna matka nie pozostawi dzieci z oprawcą. Co by się stało, gdyby Ewa uciekła sama? Złość jej męża Mariusza skupiłaby się na dzieciach. Tym, że przez dwa lata znosiła to wszystko, najpewniej uratowała życie swoim córkom, de facto również gwałconym przez Mariusza.
Ten reportaż to nie tylko opisana historia Ewy, to szerokie spojrzenie na całą tę sprawę pod wieloma kątami. Ten reportaż to ogromny ładunek emocjonalny, który ciężko jest udźwignąć wrażliwemu czytelnikowi. Wyobraźcie sobie, co czuła sama autorka, słuchając tych wszystkich okrutnych rzeczy, odwiedzając ten dom, rozmawiając z sąsiadami? Sama podkreśliła, że to dla niej ogromne obciążenie. Wszak wysłuchała i opowiedziała o tym.
Jeśli macie mocne nerwy, to przeczytajcie o polskim Fritzlu, który podobno nadal utrzymuje, że siedzi w więzieniu za niepłacone alimenty. Historia, którą żyła cała Polska, historia ku przestrodze, że nikt nie ma prawa znęcać się nad drugim człowiekiem, nad żoną, dzieckiem. Nikt nie pozostanie bezkarny, a prawda zawsze wyjdzie na jaw, choćby ta najbardziej niewygodna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz