Uwielbiam felietony. Często je czytam, bo te krótkie opowieści zawsze mają jakieś przesłanie. To taka lekka i przyjemna lektura, której nie trzeba czytać ciurkiem. Można ją sobie dawkować, choć przy tej konkretnej pozycji Macieja Stuhra, ciężko jest zrobić sobie przerwę.
"Tata Tadzika" to zbiór 24 felietonów, w których Maciej Stuhr opowiada o pierwszych 2 latach życia własnego syna - Tadeusza. Mogłoby się to wydawać banalne, ale wcale nie jest. Felietony są tak różnorodne, a przy tym ciekawe, zabawne, pouczające.
To nie jest tak, że Maciej Stuhr pisze w nich tylko o własnym dziecku. Porusza w nich również sprawy ważne, jak np. to, że małe dzieci kochają wszystkich bez względu na kolor skóry czy niepełnosprawność. Myślę, że w tej kwestii moglibyśmy się wiele od naszych dzieci nauczyć.
"Tata Tadzika" to przyjemna lektura, zwłaszcza na mroźne wieczory, rozgrzewająca, poprawiająca nastrój, taka, którą czyta się szybko, ale na długo zapamiętuje. I tego Wam właśnie życzę :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz