Książkę tę kupiłam już jakiś czas temu z myślą, że będzie to taki typowy poradnik dla kobiet, które potrzebują sprytnych tricków na okiełznanie swojego potomstwa. Jednak pomyliłam się - jest to w zasadzie opis "Księcia" Niccolo Machiavellego. Czy to źle?
Kilka lat temu zrobiło się o tej książce bardzo głośno, ale wówczas jakoś nie miałam ochoty na jej czytanie, pomimo tego, że miałam ją na wyciągnięcie ręki we własnej biblioteczce. Sięgnęłam po nią dopiero teraz i choć rozczarowałam się formą - dlatego, że spodziewałam się czegoś innego - to i tak z przyjemnością ją czytałam. Ta "historia" od razu mnie wciągnęła.
Suzanne Evans to mama czwórki dzieci, w tym jedno z nich jest dzieckiem specjalnej troski, ponieważ ma zespół Downa. Opowiada o tym, jak trudno jest jednocześnie ogarnąć mieszkanie, pracę, swoje dzieci. Ja mam tylko dwóch urwisów, ale jak ja dobrze ją rozumiem - ten ciągły brak czasu na cokolwiek, ciągły pośpiech, stres, nerwy. Są dni lepsze i gorsze, ale z własnego doświadczenia wiem, że dzieciaki potrzebują dyscypliny i wyznaczenia zasad, według których cały dom i wszyscy domownicy będą w miarę normalnie funkcjonować.
Autorka pisząc ten poradnik opisywała swoje sukcesy, które odniosła wzorując się na zasadach ujętych przez Niccolo Machiavellego w traktacie "Książę". To on stał się dla niej inspiracją, choć dotyczył całkiem innej sfery życia. Jednak Suzanne bez problemu przeniosła te zalecenia do własnych 4 ścian i dzięki nim udało jej się ogarnąć życie swoje i pozostałych domowników.
Przyznam, że jest to lektura niezwykle inspirująca. Cała historia opisana w tej książce naprawdę daje do myślenia. Mi osobiście bardzo się podobała, dlatego z czystym sumieniem ją Wam polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz