Któż nie lubi historii ze szpitalem psychiatrycznym w tle? ;-) Ja uwielbiam! Kiedy zobaczyłam książkę "Pacjent", to od razu wiedziałam, że to będzie sztos. O jakże ja się myliłam! Moje oczekiwania mocno przerosły rzeczywistość i zaraz Wam o tym opowiem.
Szpital psychiatryczny. Joe to młody mężczyzna, który trafił tutaj kilkanaście lat temu. Jednak jego terapia latami okazywała się nieskuteczna. Joe przywykł do życia w izolacji, w opustoszałym skrzydle szpitala, z dala od ludzi. Wymagał stałej opieki lekarskiej i pielęgniarskiej, jednak wszyscy ci, którzy opiekowali się nim ginęli. Aż trudno uwierzyć, że wysoko wykwalifikowana pielęgniarka z długim stażem nagle odbiera sobie życie czy też lekarz ginie w tajemniczych okolicznościach. W każdym tym przypadku wspólnym mianownikiem jest Joe.
Każdy z lekarzy podejmujących się zdiagnozowania choroby i leczenia Joe ma swoją teorię, która jednak nie daje większych rezultatów. Kiedy w szpitalu pojawia się młody lekarz z ambicjami - Parker, jego uwagę od razu przyciąga ten tajemniczy przypadek. Stara się dowiedzieć o Joe jak najwięcej, aż w końcu podejmuje się jego leczenia.
Więcej nic Wam nie opowiem o tej książce, bo być może ktoś z Was chce ją przeczytać. Moje odczucie jest jednak takie, że miała ona od początku ogromny potencjał, bo naprawdę zaczyna się bardzo ciekawie. Problemem tego, że nie spełniła ona moich oczekiwań jest jej zakończenie. To ono sprawiło, że dla mnie ta książka mając doskonały początek po prostu stała się słaba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz