Martyna Wojciechowska "Wietnam"

Po raz kolejny z przyjemnością sięgnęłam po książkę Martyny Wojciechowskiej. Ponieważ nie jest to lektura imponujących rozmiarów, to czytanie jej poszło mi bardzo szybko. Nawet się nie spostrzegłam, a już był koniec i tak naprawdę czułam się zawiedziona, wręcz oszukana. Dlaczego? Bo w zasadzie w "Wietnamie" nie było żadnej poruszającej historii, a i samej treści bardzo mało.
"Wietnam" to kraj niezwykle przyjazny turystom, choć jak sama autorka podkreśla, nie brakuje w nim kieszonkowców i drobnych oszustów, którzy szukają okazji, by szybko wzbogacić się na naiwnych turystach. Jednak jest to kraj, w którym stosunkowo mała jest przestępczość, za to miejsc i atrakcji do zwiedzania nie brakuje wcale.

Martyna Wojciechowska udała się tym razem do Zatoki Ha Long, gdzie mieszka bohaterka jej opowieści Bien Thi Nguyen. Ta wówczas 30-letnia kobieta mieszka wraz ze swoją rodziną w tak zwanej pływającej wiosce. Jej domem jest bowiem tratwa, na której zbudowany został drewniany domek o powierzchni 40 metrów kwadratowych. Na pozostałej części tratwy znajduje się wypożyczalnia kajaków oraz kilka niewielkich basenów, w których Bien hoduje ryby, krewetki i mątwy na sprzedaż.

Muszę przyznać, że zafascynowały mnie te pływające wioski. U nas przecież niczego podobnego nie ma, a tam cały dom po prostu pływa sobie po wodzie. W tych niewielkich domkach są sypialnie, kuchnie, łazienki. Mieszkający tam ludzie nie tylko żyją, ale również pracują, a do miasta udają się bardzo rzadko. Cały ich zarobek pochodzi z handlu z turystami, ze sprzedaży ryb, wypożyczania kajaków, to całe ich życie. Robią co dzień to samo, choć można to powiedzieć jedynie o kobietach. To one bowiem są osobami, które utrzymują swoją pracą całą rodzinę. Bien jest jedną z takich wietnamskich bizneswoman. Jej mąż za to całymi dniami wyleguje się z kolegami, niewiele robi, popija sobie zimne piwko, ale ma decydujący głos. To jego musi o wszystko pytać żona i dopiero po uzyskaniu jego zgody, może zrobić to, co chce, np. udzielić wywiadu Martynie Wojciechowskiej.

Przyznaję, ludzie mieszkający na tych pływających tratwach nie mają luksusów, ale inni mają jeszcze gorzej. Są bowiem jeszcze tak ubogie rodziny, których nie stać na taki dom. One mieszkają w całkiem niedużych łodziach, tam jedzą, śpią, pracują. Na noc cumują przy domach na tratwach za niewielką opłatą. Bien i jej rodzina zalicza się zatem do klasy średniej.

Najciekawsze w tej całej historii były zdjęcia, w które potrafiłam się wpatrywać po kilka minut. Było ich całkiem sporo, były wyraźnie i naprawdę interesujące z mnóstwem ciekawych detali. Historia sama w sobie ciekawa, ale niestety jak dla mnie za mało szczegółowa. "Wietnam" Martyny Wojciechowskiej polecam bardziej dla obejrzenia tych zdjęć, niż dla samej treści książki.

Informacje o książce:

Tytuł: Wietnam
Autor: Martyna Wojciechowska
Wydawca: National Geographic
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 122

Gdybyście chcieli śledzić moje postępy w wyzwaniu "Przeczytam 52 książki w rok", to zapraszam w link poniżej:
https://milionyliter.blogspot.com/2018/01/wyzwanie-ksiazkowe-przeczytam-52.html

1 komentarz:

Oprah Winfrey "To, co wiem na pewno"

Już od dawna marzyłam o tym, by przeczytać książki Oprah Winfrey, choć nie jestem jej zagorzałą fanką. To mądra kobieta, która wiele przeszł...

Najpopularniejsze posty