Pandemia koronawirusa zabrała wiele osób z tego świata zdecydowanie zbyt wcześnie. Choć o tym wirusie już dawno nic nie słychać, to wciąż wracam do tych książek, które opowiadają tamtą rzeczywistość. Ta książka jest dla mnie szczególnie ważna.
Z powodu pandemii koronawirusa straciłam bliską mi osobę. Trafiła ona do szpitala z powodu trudności w oddychaniu. Mieliśmy kontakt ze sobą, bo rozmawialiśmy przez komórkę. Któregoś dnia dzwoniąc, nie doczekałam się odpowiedzi po drugiej stronie słuchawki. Kolejne kilka dni to czas pełen napięcia i mętliku w głowie, aż w końcu zadzwonił telefon. Lekarz powiadomił mnie o śmierci tej bliskiej mi osoby. To było apogeum pandemii, nie można było wejść, nikt nic nie wiedział, wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami. Dlatego książka Tomasza Rezydenta była dla mnie tak ważna.
"Niewidzialny front" czytałam z zapartym tchem, bo jest to dziennik lekarza rezydenta ze szpitala jednoimiennego, z pierwszej linii walki z koronawirusem na samym początku pandemii. Dla niego była to nowa rzeczywistość, nowe wytyczne, totalna spychologia, bo nawet lekarze bali się leczyć i diagnozować pacjentów.
Ta książka pokazała mi, co się działo z pacjentami, którzy trafiali do takiego szpitala, a następnie ich stan się pogarszał, byli intubowani i podłączeni do respiratora. Ta książka była dla mnie katorgą, bo wróciły wszystkie najgorsze wspomnienia, ale jednocześnie jestem bardzo za nią wdzięczna.
Pandemia koronawirusa będzie już zawsze w naszych wspomnieniach, bo tych 3 lat nie da się tak po prostu wymazać, nie da się zapomnieć tych, którzy w tym czasie odeszli, a nam niedane było się z nimi normalnie pożegnać.
To wartościowa książka, którą warto przeczytać, by wiedzieć, z czym musieli mierzyć się lekarze, którzy zachowali zimną krew i starali się pomóc pacjentom, najlepiej jak potrafią. Przeczytajcie, naprawdę warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz