Charlotte Cho "Sekrety urody Koreanek"

„Sekrety urody Koreanek” – wypożyczając tę książkę z biblioteki, spodziewałam się raczej przewodnika po cudownych specyfikach i tajemnych miksturach, które w magiczny sposób działają na cerę, rozjaśniając ją i wypełniając wszystkie zmarszczki, przy okazji pozbywając się wszelkich niedoskonałości. No ale pomyliłam się.

 

Charlotte Cho

 

 

Charlotte, autorka, postanowiła w tym elementarzu opowiedzieć o sekretach urody Koreanek w formie historii własnego życia. Sama bowiem jest Koreanką, ale urodzoną w Stanach Zjednoczonych. Tam wyemigrowali jej rodzice przed laty. Charlotte zatem dorastała jako Amerykanka. Jak sama o sobie mówi – jadła burgera z frytkami i popijała to słodkim napojem mlecznym.

 Z dbaniem o pielęgnację skóry i ciała było u niej dokładnie tak samo. Choć mama upominała ją, by nawilżała skórę, nie wystawiała jej do słońca i używała filtrów przeciwsłonecznych, to Charlotte nic sobie z tego nie robiła. Przyznaje się, że nieraz nie zmyła przed snem makijażu, rzadko kiedy oczyszczała skórę czy stosowała jakiekolwiek upiększające zabiegi kosmetyczne.

Kiedy skończyła studia, postanowiła wyjechać do Seulu. Ciągnęło ją do kraju jej przodków i wcale nie zrażała się tym, że jej znajomość języka koreańskiego jest dosłownie na poziomie podstawowym. Umówiła się na rozmowę kwalifikacyjną do Samsunga, gdzie akurat potrzebowali osoby do pracy w Korei. Udało się! Dostała tę posadę i wyjechała do wymarzonego kraju.

To właśnie tam zderzyła się z rzeczywistością. Jej zaniedbana cera, pełna niedoskonałości, suchych skórek i przebarwień bardzo słabo prezentowała się na tle Koreanek. Jak sama Charlotte wskazuje, miała cerę w gorszym stanie, niż koreańscy mężczyźni. Ich wiedza na temat właściwej pielęgnacji była o niebo wyższa. Dlatego właśnie zarówno kobiety, jak i mężczyźni z tego kraju wyglądają zawsze na zadbanych, wypoczętych i dużo młodszych, niż faktycznie są. A największym komplementem dla kobiety jest tam uwaga mężczyzny, że jej cera wygląda dziś promiennie.

Tak zaczęła się przygoda Charlotte z koreańską pielęgnacją, o której opowiada nam w tym elementarzu.

„Dbanie o cerę na sposób koreański stało się moją pasją.”

Dowiedziałam się z tej książki, że Koreanki od wieków uznają holistyczne podejście do dbania o piękno własnego ciała, czyli coś, czego my, Europejki, uczymy się dopiero teraz. Dla nas kosmetyki i zabiegi pielęgnacyjne to była i nadal jest podstawa dbania o swoją skórę. Dla Koreanek pielęgnacja skóry i piękny wygląd to nie tylko półka wypełniona produktami kosmetycznymi to również regularne picie herbatek antyoksydacyjnych czy chociażby używanie parasolek przeciwsłonecznych. My parasolek używamy tylko wtedy, kiedy pada deszcz.

Ciekawe jest również podejście do kosmetyków, a w zasadzie do marek. Sama po sobie wiem, że kiedy jakiś kosmetyk mi się spodobał, to mam słabość do tej marki, a do samego produktu często wracam. Koreanki nie przywiązują się do marek i konkretnych kosmetyków. One wciąż coś zmieniają, testują, wypróbowują. Takie podejście bardzo mi się podoba!

W ostatnim rozdziale Charlotte – właścicielka marki SokoGlam – zaprasza nas do Seulu i daje praktyczne wskazówki. To dość nietypowe jak na poradnik kosmetyczny, ale być może komuś się przyda, jeśli postanowi odwiedzić to piękne miasto.

 

Informacje o książce: 

Tytuł: Sekrety urody Koreanek

Autor: Charlotte Cho

Wydawca: Znak Litera Nova

Rok wydania: 2020

Ilość stron:    224 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Charlotte Cho "Sekrety urody Koreanek"

„Sekrety urody Koreanek” – wypożyczając tę książkę z biblioteki, spodziewałam się raczej przewodnika po cudownych specyfikach i tajemnych mi...

Najpopularniejsze posty